Ministerstwo Zdrowia chce utrudnić wydawanie recept na marihuanę medyczną, ponieważ obecnie za pomocą e-recept lek może kupić praktycznie każdy. Ponadto w sieci pojawiają się nowe strony internetowe, które bez kontroli oferują elektroniczne recepty na substancje psychoaktywne.
Porcja marihuany na czarnym rynku kosztuje 50 złotych. Jednak, jak pisze Gazeta Wyborcza, marihuana z nielegalnego źródła nie jest najbezpieczniejszym wyborem: w aptece można kupić suszone rośliny pięć razy taniej i bez obaw, że nagle zjawi się policja.
Marihuana w 15 minut i na promocji
Stało się to możliwe dzięki receptomatom, które zostały wprowadzone przez rząd PiS w maju 2020 roku, aby pacjenci nie musieli stać w długich kolejkach do lekarzy po receptę. Elektroniczne recepty rzeczywiście rozwiązały szereg problemów, ale stworzyły nowe, których ustawodawcy nie przewidzieli.
W internecie nadal pojawiają się nowe strony, oferujące elektroniczne recepty na medyczną marihuanę. Uzyskanie recepty można załatwić w 15 minut, wypełniając kilka ankiet i podając chorobę, której leczenie wymaga medycznej marihuany. W niektórych przypadkach można ją nawet kupić w promocji.
Dane Ministerstwa Zdrowia pokazują, że w 2023 roku w Polsce zakupiono 4,6 tony medycznej marihuany. Rok wcześniej było to „zaledwie” nieco mniej niż 1,2 tony, a w 2020 roku, kiedy recepty dopiero zaczęły się pojawiać – nieco ponad 94 kilogramy. Liczba wypisanych recept również wzrosła: w ubiegłym roku wyniosła prawie 277 000, podczas gdy w 2020 roku było ich 7 000. To wzrost o 4 000%.
E-recepty na marihuanę wymknęły się spod kontroli
„Kontrola nad wydawaniem e-recept jest nieobecna. To problem, ponieważ można powiedzieć, że marihuana w Polsce jest legalna,”
— powiedział Gazecie Wyborczej Konrad Madejczyk, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Przyznaje również, że brak kontroli nad receptami wydawanymi na rynku medycznej marihuany prowadzi do problemów.
„Apteki zamawiają duże ilości produktu, wiedząc, że popyt na niego jest wysoki. Jednak termin przydatności marihuany jest stosunkowo krótki (6-8 miesięcy), więc aby uniknąć strat, są zmuszone sprzedawać ją po cenie zakupu,” — twierdzi.
Jakub Kosikowski z Naczelnej Izby Lekarskiej zwraca uwagę na inny problem.
„Marihuana została zalegalizowana, można powiedzieć, rękami lekarzy. Dziś większość obrotu w aptekach ma charakter rekreacyjny. W poprzednich latach często zdarzało się, że partie suszonej marihuany były wykupywane, a pacjenci, którzy używali jej np. w onkologii czy medycynie paliatywnej, mieli problemy z zakupem z powodu braków w aptekach,” — dzieli się niepokojem doktor.
Ministerstwo ogłosiło walkę z e-receptami na leki
Tymczasem Ministerstwo Zdrowia opracowuje nowe przepisy zakazujące lekarzom wypisywania recept na silne środki przeciwbólowe, takie jak fentanyl i marihuana, podczas pierwszej wideokonsultacji. Te działania mają na celu zwiększenie kontroli nad przepisywaniem takich leków.
Recepty będą mogły być wystawiane tylko po osobistej konsultacji z lekarzem. Uzyskanie ich zdalnie będzie możliwe jedynie w przypadku kontynuacji leczenia od lekarza, który zna sytuację pacjenta.
Lista takich leków jest jeszcze w trakcie opracowywania. Stowarzyszenie Medyczne prosi o włączenie do niej nie tylko opioidów, ale także leków z grupy benzodiazepinów. Zgodnie z oświadczeniem szefowej Ministerstwa Zdrowia Izabeli Leszczyny, projekt zostanie przedstawiony do konsultacji po wakacjach.
„Nowe przepisy mają położyć kres bałaganowi, jaki mamy dzisiaj. Ograniczymy również użycie skradzionych PWZ (numer prawa wykonywania zawodu) do nielegalnego wystawiania e-recept na silne leki,” — dodała Izabela Leszczyna.